czwartek, 28 lipca 2011
VIII
Po kolejnej przerwie mogę niemal zadeklarować, że posiedzę jednak na tym blogu trochę dłużej. Wakacje w końcu. Otóż zacznę od tego, że byłam na wspaniałym obozie w Przebrnie, którego nigdy nie zapomnę. Nigdzie jeszcze tego nie zrelacjonowałam więc zrobię to tutaj. Na początku nie zapowiadało się najlepiej, a wręcz przeciwnie: zapowiadało się fatalnie i makabrycznie. Pogoda do bani, a w namiocie nie ma łóżek. Udało się na szczęście wszystko znieść. W nocy waliło piorunami i grzmiało więc spać bynajmniej się nie dało. Potem poprawa kompletna: piękne słońce i coraz więcej atrakcji. Dało radę i opaliłam się trochę. Fajni ludzie byli i te nasze 'pląsy' wieczorami to było coś. Ubaw na całego. Niuchu stał się atrakcją obozu i jego popularność wynosiła 100%. Filipek też nadrabiał. Nie da się opisać tego wszystkiego w paru prostych zdaniach. Napisać mogę tylko, że zostałabym tam z wielką chęcią choć różnej maści owady gotowe były zjeść mnie żywcem ;] Wyjazd bez aparatu więc zdjęć jako takich nie mam. Jak dziewczyny mi coś wyślą to wstawię na pewno. Póki co szukam chętnych na zdjęcia. Nuda mnie zżera i czasu nie brakuje więc zapraszam. Tym bardziej, że pogoda uległa diametralnej poprawie od wczoraj ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz